Dobra lektura, które rozgrzeje was w te jesienne wieczory.  Przedstawiam recenzję powieść Katy Evans zatytułowaną Manwhore.

Zlecenie

Z czym tym razem mamy do czynienia? Młoda Rachel Livingstone jest reporterką magazynu „Egde”. Pewnego dnia dostaje wyzwanie, które wydaje się jedynym ratunkiem dla czasopisma. Musi „prześwietlić” znanego, bogatego a co za tym idzie oczywiście pożądanego przez kobiety biznesmena. Malcolm Saint jest typem właśnie takiego mężczyzny. Nasza reporterka musi wcielić się w rolę kobiety zainteresowanej jego osobą – lecz czy rozróżni pracę od rodzącego się uczucia oraz fascynacji?

Pierwszy kontakt

Pierwsze spotkanie – jest niemal zerżnięte z Grey’a. Ona – drobna reporterka, oddająca się pracy. On – tajemniczy, przystojny biznesmen którego tajemnice są starannie ukrywane. A ona chce je poznać.

Gdy w grę wchodzą uczucia…

Saint chcę zdobyć nową kobietę, która sama przybyła do jego biura. Czy pójdzie mu to łatwo czy nie… nie powiem. 😉 W końcu Rachel zna opowieści i wie, że nie powinna ufać takiej osobie jakim jest Saint. Cel jest jeden – dowiedzieć się jak najwięcej i uratować jej czasopismo. Niestety [czy stety] jak to często bywa plany potrafią zmienić się w jednej chwili.  I chociaż relacje między nimi przypominają nam historię stworzoną przez E.L. James to później się to zmienia. Jak to mają erotyki w stylu a’la Grey – są dość przewidywalne, dlatego można łatwo przewidzieć tę historię. Oprócz zakończenia, które ma na celu zadziwić, zaciekawić i przyciągnąć czytelnika do kolejnej części.

Podsumowując

Zakończenie książki pozostawiło leki grymas na mojej twarzy. Czekałam niecierpliwie na drugą część tej lektury, która mimo podobieństw do pierwszej książki z trylogii E. L James jest napisana… inaczej. Czyta się ją lekko i szybko – jeżeli zafascynował Cię świat panny Steele i Grey’a – ten również cię zadowoli. Moja ocena? 8/10.

Ulepszmy razem blog!

Wypełnij anonimową ankietę
Przeczytałaś? Oceń!

Napisz komentarz