Kolejne 365 dni to kolejne 365 blisko 120 minut filmu/teledysku… o niczym. Ciężko było mi się przemóc, by postawić kolejny krok na ścieżce zatytułowanej ”Fantazje, które nigdy się nie zdarzą”, bo wiedziałam, że nie będzie z niej odwrotu. Ale jeśli były za mną dwie z trzech części trylogii to postanowiłam zaryzykować.

Czy żałuję? Oczywiście. Ale o tym poniżej.

Mafijny trójkąt

Film zaczyna się tak jak skończył poprzedni – niepewnością. Jakiś pogrzeb? Łzy koleżanki? O co w tym wszystkim chodzi? W sumie nie wiadomo. Bo nasza główna bohaterka mimo postrzelenia ma się dobrze. Na tyle dobrze, że już od początku nie dawkuje sobie alkoholu ani seksu ze swoim włoskim ogierem.

Czyli wszystko tak jak powinno być na swoim miejscu? Niestety nie do końca.

W głowie Laury nadal majaczy obraz przystojnego ogrodnika Nacho. Jest on kontrapunktem dla Massimo – spokojny, opanowany, delikatny. Trójkąt, który powstaje między bohaterami może nie jest Trójkątem Bermudzkim, ale kobieta sama powoli się zaczyna w nim gubić i nie wie czego tak naprawdę chce.

Nic się nie klei

Przemilczenie sprawy stracenia dziecka, tajemnica zakochania się w Nacho (gdzie Massimo coś podejrzewa) sprawia, że Laura i Włoch oddalają się od siebie. Mężczyzna wpada w wir swoich mafijnych obowiązków, a kobieta postanawia skupić się na swojej karierze – czyli rozwijaniu swojej linii ubrań (oraz imprezowaniu). Niestety przystojny Hiszpan nadal nie daje jej spokoju – zarówno w rzeczywistości jak i w snach.

I film tak sobie trwa: Nacho – Laura – Massimo – Laura – Nacho. A to wszystko w akompaniamencie muzyki i ładnych widoków. Choć tych jest chyba trochę mniej, tak samo jak scen seksu (choć jest tutaj jedna orgia) oraz wydaje mi się, że bohaterowie zamieniają tutaj między sobą trochę więcej słów. Nie ma tu zbytnio tragedii – poza filmem samym w sobie. Tak jak nic nie klei się między naszymi bohaterami tak nic nie klei się również w filmie. Fochy, obrażanie i tuptanie nóżką. Jeśli oglądaliście kiedyś serię Zmierzch to być może też będziecie mieć porównanie że nasza „Bella” musi wybierać między wampirem a wilkołakiem.

W tej części niestety nawet koleżanka powoli przestaje już bawić, a my zaczynamy się nad nią litować, że nie dostrzega głupoty swojej koleżanki oraz tego w jakim bagnie się znalazła. Ale widać Laura w tym bagnie czuje się tak samo dobrze jak pewien zielony ogr – a jak wiemy on też miał swojego osła.

Podsumowując

Film trzyma poziom części poprzedniej – co oczywiście nie jest jego zaletą. Zresztą nie ma co się temu dziwić. Z tego co udało mi się wyczytać obie części były kręcone praktycznie po sobie zatem ewentualny odzew krytyków i publiczności nie był brany pod uwagę. Ale nawet gdyby był wzięty to czy by to coś zmieniło? Wątpię. Film ogląda się ciężko i ciężko łączy się występujące w nim wątki. Przez to ten seans naprawdę wymaga poświęcenia żeby się na nim skupić. To połączone obrazki, widoki z drona, rozmowy osób o niczym, scena seksu, scena imprezy i tak w kółko. Gdyby zmontowali go w innej kolejności ujęć/klatek miałby zapewne tyle samo sensu.

Czy to też koniec naszego polskiego odpowiednika 50 twarzy Greya? Serce i rozsądek krzyczy „OBY!”, ale rozum podpowiada, że coś się tu jeszcze wydarzy…

Ulepszmy razem blog!

Wypełnij anonimową ankietę
Przeczytałaś? Oceń!
Autor

Napisz komentarz

%d bloggers like this: