Wszystko co piękne szybko się kończy – Ms. Manwhore to ostatnia część Love story pary jaką jest Malcolm Saint i Rachel Livingstone. Druga część zakończyła się dobrze, więc i dobrze rozpoczyna się kolejna, już ostatnia.
Weselny klimat
Cóż dzieje się w tej części? Cała książka aż kipi miłością (gdyby się dało kartki lepiłyby się od nadmiaru słodkości), relacje zakochanych układają się bardzo dobrze: Kolacja, radość, zaręczyny, piękny pierścionek i namiętny wieczór. Ta chwila zbliża ich do siebie jeszcze bardziej.
Ślub.
Pora na ślub i Saint będzie już ostatecznie zaklepany, zajęty i nie do zdobycia. Wiele kobiet nie podziela entuzjazmu Rachel i nie wróży szczęśliwego zakończenia. Jak się będzie układało najmodniejszej parze w Chicago? Zdawać by się mogło, że wszystko przebiegnie bez żadnych kłód pod nogami. A jednak…
Słodko-Słodka.
Cóż więcej mogę napisać. Książka jest bardzo krótka i można ją czytać pijąc gorzką kawę, uwierzcie że słodzenie jej nie ma sensu – ta historia osłodzi wam jej hektolitry. Jak w poprzedniej części można było mieć wrażenie, że samemu uprawia się seks z przystojnym bohaterem tak teraz można mieć wrażenie, że pije się słodką – chociaż gorzką – kawę. :p
Wydawnictwo Kobiece rozpieszcza swoje czytelniczki i wydaje wspaniałe i ciekawe książki. Minusem jaki otrzymuje ode mnie ta książka, to taki, że jest krótka i nie można zbyt wiele o niej powiedzieć. Katy Evans chyba pisała ją mając abstynencje od słodyczy 😀 W dodatku jej słodycz w porównaniu z dwiema wcześniejszymi częściami jest…. Nadto.
Na jeden wieczór. Góra dwa. Ale bardziej jeden. Mimo to polubiłam tę historię. Nie da się przejść koło tej książki obojętnie. Ba! nawet koło całej serii! Warto przeczytać i przekonać się, czy przypadnie do waszego gustu czy też nie. W mojej ocenie 6/10.
Ulepszmy razem blog!
Wypełnij anonimową ankietę