Praca hotelowej pokojówki nie dla wszystkich jest pracą marzeń. Istnieją przecież lepiej płatne zawody – lekarz, inżynier, programistka… Na pewno są to także stanowiska, w których nie wymaga się tyle siły fizycznej. Zgadzam się. Mnie jednak w tym zawodzie trzymało coś, czego nie potrafiłabym zdobyć nigdzie indziej.

Samotna kobieta, mająca za przyjaciela wózek z wszelkimi przyborami do sprzątania oraz pokój. Czasem mniejszy – z jednym łóżkiem i szafą, czasem większy – z łóżkiem podwójnym, aneksem kuchennym, sporą szafą z lustrem… Jedyne co powtarzało się w każdym z nich to zużyta pościel i jej zapach. Ich zapach. Mężczyzn, którzy wychodzili kilka godzin przed moim przyjściem i wielu innych, którzy przyjdą po wykonaniu mojej pracy. Zapach perfum, feromonów, męskości zamknięty w białej, pogniecionej pościeli. Dla zwykłej pokojówki jest to kolejna rzecz „do prania”. Dla mnie, zaraz po tym jak osiągnę orgazm zatapiając w niej swoje ciało, także.

Nikt jak dotąd nie domyślił się czemu w przydzielonych mi pokojach spędzam odrobinę więcej czasu niż moje koleżanki po fachu. Może dlatego, że swoją pracę zawsze wykonywałam sumiennie i nigdy nie miałam żadnych skarg od szefa czy inspekcji? A może dlatego, że nikt nie chciał się domyślać? Zawsze zamykałam za sobą drzwi na klucz, tak by nikt nie przyłapał mnie na pieszczotach gdy w dłoniach trzymam pościel faceta, który jeszcze przed chwilą oddawał klucze w recepcji. Zawsze starałam się być cicho, przyciskając poduszkę do twarzy jeszcze bardziej przybliżając się do spełnienia. Owszem, widywano mnie wychodzącą z pokoju zgrzaną, zarumienioną, idącą lekkim krokiem. Nikt nie pytał – ja zatem nie odpowiadałam. Pilnowałam swojej tajemnicy. Pilnowałam by nie pozostał po mnie żaden ślad. Pilnowałam by drzwi zawsze były zamknięte od zewnątrz. Zapomniałam o tym tylko raz…

Jesień. Początek Października.

Dokładniej daty nie pamiętam. Wiem, że w naszym mieście odbywała się jakieś targi poświęcone czemuś z pogranicza telekomunikacji. Za brak szczegółów przepraszam ale nigdy nie miałam do tego głowy. Nasz hotel, w okresie kilku dni przeżywał dość spore oblężenie. Z uwagi na to, że znajdował się blisko hal wystawowych i miał wysoki standard, przyciągał gości jak magnes sztućce. Pokojówki nie miały zatem aż tyle pracy – pokoje były wynajęte na cały weekend. Przesiadywaliśmy wtedy na zapleczu, przyglądając się naszym gościom z okna, które wychodziło na ulicę. Słuchałam jak moje koleżanki obgadywały facetów, zachwycając się ich posturą lub rozmyślając ile taki ważniak musi zarabiać. Mnie jak zawsze interesowało jedno – co zostawią po sobie w pokoju. Nie obchodziło mnie jak gruby jest ich portfel, nie obchodził mnie ich wiek, jak wyglądają – przynajmniej w granicach rozsądku – miałam swój gust. Pragnęłam tylko jednego.

Z rozkoszą przyjęłam pierwsze informację o wymeldowaniach i skierowaniach przez szefostwo do poszczególnych pokoi. Najczęściej, w czasie dnia, miałam do ogarnięcia trzy, cztery pokoje, przez co przyjemność zostawiałam sobie na koniec, jako nagrodę za dobrze wykonaną pracę. Staranie ustalając sobie wcześniej harmonogram rozmyślałam, z którego pokoju będę mogła „wynieść” najwięcej. Kobieta, młoda para, starszy pan oraz niejaki Lucas Perez – taki był plan. Z trzema pokojami poszło dość gładko – ludzie, choć czasem kradli, to potrafili w większości zostawić po sobie porządek. Ostatni pokój z mojej listy znajdował się na przedostatnim piętrze, na samym końcu korytarza.

Gdy znalazłam się tam dzięki windzie pracowniczej, zauważyłam jak ktoś właśnie wychodzi z pokoju i niezdarnie próbuje zamknąć drzwi, próbując przy tym nie rozrzucić ton notatek, teczek, kubka z kawą oraz laptopa na dywan korytarza.
– Przepraszam! Niech Pan nie zamyka! Właśnie idę posprzątać pański pokój – zawołałam zbliżając się do, jak dało się domyślić, pana Pereza.
Mężczyzna znieruchomiał i obrócił się w moją stronę, nadal przykładając klucz do drzwi. Czy był przystojny? Nie mogę zaprzeczyć. Znacie pewnie tych wszystkich facetów, modeli z rozkładówek pism dla kobiet, przy których nasz wzrok zatrzymuje się o te kilka sekund dłużej. Pan Lucas – imię wyczytałam z jego nadal wiszącego identyfikatora – należał właśnie do takiego typu mężczyzn. Lub chłopców? Ciężko było mi to stwierdzić na pierwszy rzut oka. Miał młodzieńczą twarz, zero zmarszczek, i te brązowe oczy skryte za szkłami okrągłych okularów, w których wyglądał jak uczeń, który zabawił na studiach o dwa lata za dużo. Cholernie przystojny uczeń.
– Niech Pan nie zamyka. Jestem z obsługi – powiedziałam z uśmiechem, stając przed nim. Był wyższy o kilka dobrych centymetrów. Przez to jak układał się na nim garnitur wywnioskowałam, że na siłowni bywał równie często co ja w pracy.
– Oh. Maid, right? – zapytał z słyszalnym, hiszpańskim akcentem.
– Yes. That’s right. – jako, że nasz hotel był „międzynarodowy” potrafiło się to i owo. – Please don’t close the door. I’ll get to work right away.
– Oh. Okay. No problem – z trudem utrzymując swoje rzeczy starał podać się mi klucz.

Niestety nie wyszło. Cała masa notatek, teczki oraz torba z laptopem rozleciały się dookoła nas, tworząc przy okazji ciszę, której nikt nie chciał przerwać. W dłoni faceta został tylko kubek z kawą i klucze.
– Mierda! – wyszeptał. Nawet przekleństwa po hiszpańsku brzmiały elegancko.
Razem opadliśmy na kolana i zaczęliśmy zbierać rozwalone rzeczy. Całe szczęście większość z nich była pospinana. Cieszyłam się ponieważ gdy moja twarz znalazła się blisko mężczyzny od razu zapragnęłam znaleźć się po drugiej stronie drzwi. Perfumy? Jego naturalny zapach? Nie wiem co i jak znalazło się na jego skórze, ale wiedziałam, że również zostało to na pościeli.

Moje uda ścisnęły się mimowolnie i zamknęłam oczy starając się uspokoić oddech i zapewne pojawiające zaczerwienienie na policzkach.
– Forgive me. I’m tired. One coffee is probably not enough – mówiąc to spojrzał mi w oczy.
– No problem. I undestand everything – odpowiedziałam wstając i podając mu ostatnie zebrane rzeczy. Oddychało mi się coraz ciężej, czułam zarówno jego podniecający zapach jak i to, że cienki materiał mojej bielizny zaczyna robić się coraz bardziej mokry.
– Thank you once again. For room and for help. Gracias – poprawiając okulary i uśmiechając się nieśmiało, minął mnie i skierował swoje kroki w głąb korytarza.

Nie obejrzałam się. Moje ruchy starałam wykonywać się wolno tak by nie wyjść na desperatkę. Wolno otworzyłam drzwi i popychając wózek wjechałam z nim do pokoju. Nie mogłam pozbierać myśli. Tak dawno nie zaznałam przyjemności, lecz teraz starałam się ją dawkować. Oparłam się o drzwi zamykając je wolno. Przymknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech. Po przez moje nozdrza do mózgu dotarł sygnał o narastającym napięciu. Moje kolana złączyły się, a dłoń od piersi zaczęła wędrować niżej. Ale jeszcze nie, jeszcze chwilę musiałam wytrzymać.

Otworzyłam oczy, popchnęłam wózek i rozejrzałam się po pokoju. Nie był on duży, zatem sprzątania będzie mało – więcej czasu będę mogła poświęcić sobie. Przy wejściu stała spora szafa z lustrem. Dalej znajdował się jeden wygodny fotel, komoda z telewizorem oraz niepościelone dwuosobowe łóżko. Stawiałam krok za korkiem, przesuwając dłonią po meblach i ścianach odganiając od siebie myśli by włożyć ją pod pracowniczy uniform i doprowadzić się do orgazmu. Czułam ten zapach, zawsze taki sam – lecz za każdym razem inny. Budził we mnie różne emocje. Czasem delikatność innym razem wstydziłam się swoich myśli. Ten był właśnie taki, że gdy weszłam do łazienki nie potrafiłam spojrzeć sobie w oczy po przez lustro bojąc się tego co w nich ujrzę. Gdy już obejrzałam całość i moje ciało miało dość droczenia zasłoniłam duże okno wychodzące na ulicę i położyłam się na łóżku.

Wdech. Poczułam Pana Pereza tak mocno jakby leżał obok mnie, jakby znajdował się pomiędzy moimi udami. Choć nie był we mnie fizycznie jego zapach dotykał już każdej części mojego ciała. Leżąc na plecach powoli zaczęłam rozpinać guziki mojego stroju. Czułam jak piersi pragną dotyku, a sutki czekały na pieszczoty. Złapałam je w lekki uścisk i raz jeszcze wzięłam głęboki wdech. Moje ciało zaczęło poruszać się mimowolnie. Biodra podnosiły się i opadały. Jedna dłoń powędrowała niżej i dotarła do mokrej cipki. Nie bawiłam się w rajstopy – pończochy wraz z pasem były o wiele wygodniejsze, przynajmniej w zabawie, której często się oddawałam. Drażniłam się sama ze sobą. Szczypałam sutki, wsuwałam palce w usta i zataczałam lekkie kółka wokół łechtaczki. Uwielbiałam to. Budować napięcie i dopiero wtedy dojść. Czułam, że dziś będzie to trudne – długie pieszczoty. Ten zapach działał na mnie zbyt podniecająco. Obróciłam się na pieska i między uda włożyłam poduszkę na której jeszcze nie dawno leżał ten mężczyzna. Zaczęłam się o nią obcierać. Palce jednej dłoni wsuwały i wysuwały się z moich warg wyobrażając sobie członka przystojnego Hiszpana. Druga dłoń zaciskała się na pościeli. Wdech. Palce wsunęły się w moją cipkę i zaczęły ją penetrować. Starałam się, naprawdę starałam się to robić wolno ale nie potrafiłam. Bodźce były zbyt silne. Łechtaczka drażniona przez poduszkę generowała w moim ciele masę doznań, przez co nie mogłam nad nim zapanować. Czułam jak dochodzę. Jak moje uda zaciskają się prosząc o ostatni dotyk przed orgazmem. Włożyłam palce najgłębiej jak potrafię i wykrzyknęłam słodkie „Kurwa mać” w pościel. Oddychałam głęboko przez kilka sekund nim otworzyłam oczy.

Teraz wiem, że powinnam zrobić to wcześniej. Teraz wiem, że zawsze powinnam sprawdzać czy drzwi są zamknięte na klucz.

Bo właśnie wtedy gdy leżałam z wypiętym tyłkiem, z mokrą cipką na wierzchu, zgrzana, podniecona i potargana – w półotwartych drzwiach stał pan Lucas Perez.

Nie ruszał się. Stał tam z lekko otwartymi ustami i przyglądał mi się. W dłoniach trzymał klucze od pokoju i już wiem gdzie popełniłam błąd. Zdawałam sobie jednak sprawę, że mimo przed chwilą przeżytego uniesienia nie jestem w pełni zadowolona. Gdy on przebiegał wzrokiem po moim ciele nie próbowałam odkryć jego myśli. Pokazałam mu na co ja mam ochotę. Odgarnęłam włosy z mojej twarzy spojrzałam na niego przywołując wzrok i będąc dalej w pozycji na pieska zaczęłam się pieścić. Mój jeden palec znalazł się w cipce, a druga dłoń objęła pierś. Czekałam. Widziałam jak jego członek zaczyna podnosić materiał spodni pragnąć znaleźć się w moich ustach, a później w cipce. We mnie. Mokrej, napalonej pokojówce – kto o tym nie fantazjował. Zerżnąć pokojówkę w jej uniformie i wyjść bez słowa zostawiając ją spełnioną ze śladami nasienia na jej skórze. Przystojny Hiszpan lekko odwrócił się w stronę drzwi i znieruchomiał. Włożył kluczyk w dziurkę i zamknął drzwi – tym razem na dobre.

Odwróciłam twarz w stronę łóżka i skryłam swój uśmiech. Choć nie narzekałam na brak partnerów z którymi mogłabym się przespać – nigdy nie zrobiłam tego w takich okolicznościach, nie w pracy. Nie obserwowałam mojego dzisiejszego kochanka. Nadal pieściłam cipkę i nabrzmiałe sutki. Słyszałam jak wędruje dookoła mnie. Jak zdejmuje buty. Zauważyłam kątem oka jak upada obok mnie marynarka. Słyszałam jak odkłada swoje rzeczy, prawdopodobnie z kieszeni, na mój wózek. Poczułam jak staje za mną. Jego dłonie przesuwające się po moich udach i pośladkach. Załapał moją dłoń i wsunął palce w swoje ciepłe usta smakując mojego wnętrza. Moje ciało i jego pragnienia znowu zaczęły się budzić. Nikt z nas się nie odzywał. Dłonie raz jeszcze złapały pośladki odchylając je i poczułam jak szorstki język przesuwa się po mojej cipce. Odpływałam wolno, tak samo jak on spokojnie przesuwał nim po całej mojej długości. Dłonie ściskały i masowały pośladki. Gdy zaczęłam cicho pojękiwać dostałam klapsa przez co jeszcze bardziej wypchnęłam biodra w jego stronę. Jego umiejętności oralne były dobre, ale ja potrzebowałam kutasa i tego żeby mnie zerżnął. Odwróciłam się spoglądając mu głęboko w oczy. Przekrzywił głowę z zapytaniem na co mam ochotę. Nasze ciała pokonywały barierę językową. Popchnęłam go z łóżka tak by musiał wstać, a sama przesunęłam się na jego skraj.

Złapałam go za biodra i dobrałam się do rozporka. Uwolniłam sterczącego kutasa i nie bawiąc się w droczenie wzięłam go do ust. Jęk i hiszpańskie słowa podziałały na mnie jak płachta na rozdrażnione zwierzę. Moja jedna dłoń spoczęła u nasady członka i wzięły go całego. Raz za razem usta chwytały każdy centymetr napiętego ciała. Mężczyzna dłonią odgarnął moje włosy biorąc je przy tym w garść i przycisnął biodra do moich ust. Chciałam tego. Pragnęłam. Poczuć się zdominowana. Dłonie splotłam z tyłu swoich pleców i oddałam mu się w całości. Kutas wolno pieprzył usta wsuwając i wysuwając się z nich przy każdym ruchu sięgając coraz głębiej i głębiej. Spojrzałam mu w oczy co poskutkowało szybszymi ruchami. Ćwiczenie głębokiego gardła nie poszły na marne. Hiszpan przytrzymał mnie mocno powodując lekkie łzy w moich oczach i odetchnął głęboko.

Odciągnął moją głowę, a ja postarałam się by resztki śliny nie znalazły się na podłodze tylko moich piersiach. Pokazał mi palcem na fotel. Wstałam i skierowałam się właśnie tam po drodze zrzucając służbowy strój zostając wyłącznie w bieliźnie. Był to duży, przypominając małą sofę wygodny mebel. Usiadłam na jego skraju. Pan Perez uklęknął przy mnie i popchnął na oparcie rozchylając przy tym moje nogi. Nie pytał o pozwolenie. Wszedł we mnie cały. Mokry od mojej śliny kutas zaczął pulsować w rozgrzanej cipce. Odchyliłam głowę, a jego dłoń spoczęła na mojej szyi i ją ścisnęła. Przełknęłam ślinę i skinęłam głową znów patrząc mu w oczy. Jego druga dłoń złapała mnie za pas do pończoch i zaczął mnie brać. Mocno. Szybko. Jeśli tak to robi się w Hiszpanii – będę musiała odwiedzić ten gorący kraj. Przyglądałam się jak jego kutas pieprzy moją cipkę. Czułam jego feromony uwalniane w tej właśnie chwili. Moja dłoń znowu zaczęła drażnić łechtaczkę ale odrzucił ją i złapał za sutka. Widziałam jak pożądliwie na mnie patrzy. Musiał pragnąć tego samego. Położyłam dłonie na jego torsie i zmusiłam do wyjścia ze mnie. Wstałam i skierowałam się do szafy z lustrem. Tak to chciałam zakończyć.

Oparłam się przodem patrząc sobie głęboko w oczy. Teraz moje odbicie zadawało się rumienić, zamiast mnie. Spojrzałam przez ramię i widziałam jak facet podchodzi do mnie, odchyla jeden z pośladków i wbija głęboko. Przyłożyłam policzek do chłodnego szkła. Moje pojękiwania i oddech powodował za każdym razem powstanie lekkiej mgiełki. Widziałam jak mój makijaż zaczyna się rozmywać. Wypychałam biodra na spotkania z jego kutasem. Rżnął mnie. Jedna dłoń przycisnęła moją twarz do lustra, a druga trzymała za biodro unieruchamiając mnie. Byłam jego własnością. Ale dużej już nie mogłam wytrzymać i czułam, że on także jest na skraju. Dłoń dotarła do łechtaczki i robiła swoje. Nie potrzebowałam dużo by spazmy zaczęły targać moim ciałem. Czułam jak dochodząca cipka ściska go wewnątrz. Gdy zaczął oddychać coraz ciężej wypchnęłam go i uklękłam. Wiedział i nie protestował. Chwycił swojego naprężonego członka i zaczął nim ruszać. Jego sperma trafiła na mnie. Usta, piersi, policzki. Byłam spełniona. Nie potrafiłam uspokoić oddechu i z kolan, opadłam na pośladki osuwając się na podłogę. On stał nade mną opierając się jedną dłonią o lustro a drugą jeszcze mocno ściskając penisa.

Nie powiedzieliśmy sobie na do widzenia nic. Gdy ja poszłam do łazienki poprawić swój wygląd – jego już nie było. Zostawił po sobie tylko zapach seksu i namiętności. I oczywiście klucze. Klucze, których następnym razem nie zapomnę włożyć do swojej kieszeni. Tak przynajmniej sądzę.

Ulepszmy razem blog!

Wypełnij anonimową ankietę
Przeczytałaś? Oceń!
Autor

Napisz komentarz

%d bloggers like this: